czwartek, 18 listopada 2010

List w butelce jak nadzieja w szklanym zamknięta schronie

Siedzę w biurze, piję herbatę, a świat budzi się na przywitanie czwartku. Na dworze szaro i mokro. Ciekawe co się dzisiaj wydarzy..

Wczorajszy dzień minął mi bardzo szybko, wcześnie się położyłam i w sumie nic konkretnego nie zrobiłam. Zimowe dni wydają się takie krótkie.

~~~

"List w butelce" jest cudowny i kocham Kevina Costnera z  rolę Garreta!

Lubię czytać książki, tylko po to żeby przenosić się w inny świat i zapomnieć o swoim. Mogę wtedy być Theresą, Savannah albo Ronnie. Albo Johnnem, skoro to on był narratorem.:)

Właśnie zdałam sobie sprawę, że w książkach Sparksa bardzo ważną rolę odgrywają listy. Na prawdę szkoda, że się ich już nie pisze.

środa, 17 listopada 2010

The Last Song

Zmieniłam adres! Zmieniłam 19 metrów na ponad 40! To duża zmiana, możemy się nawoływać z pokoi, mamy trzy stoły! Bywają takie momenty, że nie widząc Pawła przez dłuższą chwilę czuję niepokój. Wcześniej miałam go cały czas na oku.:) 

Wszystko się tak szybko zmienia. Czasem mi się wydaje, że nie jestem na to gotowa. Tak jakby czas mnie wyprzedził o parę lat. I nie wiem sama czy go gonić. Czy zostać?

Jestem trochę śpiąca bo do pierwszej w nocy oglądałam "Ostatnią piosenkę". Nie dlatego, że jestem fanką Miley Cyrus. Jestem fanką Nicholasa Sparksa! Jestem zakochana w jego historiach. Trochę się zawiodłam filmem, w porównaniu z książką jest jakiś taki płaski. No i ta Miley, której nie domykają się usta.. eeh..
Dziś "List w butelce".

Dzień w pracy zapowiada się nudno. Co za nowość! Idę zrobić sobie herbatki bo zimno jest i śpiąco.


Kiedy człowiek się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowało, to uczucie nigdy nie zniknie.